|
www.cegielnia.fora.pl Cegielnia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aśka
mlodzież_uskrzydlona
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 2603
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 132 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok Płeć:
|
Wysłany: Pią 17:00, 17 Sty 2020 Temat postu: konkurs literacki "Podziel się swoją historią" |
|
|
„URATOWAŁA MNIE MODLITWA”
Mój dziadek Aleksy Józefowicz urodził się w prawosławnej rodzinie 1 marca 1917 r. w czasie bieżeństwa w siele Nowy Kryżym nad Donem (Rosja - saratowskaja obłost’). Gdy miał 8 miesięcy zmarła mu matka. Wychowywała go babcia Maria – matka matki. Do Milejczyc (obecnie wsi gminnej w województwie podlaskim) – rodzinnej miejscowości jego rodziców przybył z ojcem, rodzeństwem i babcią. Był wówczas niemowlęciem.
W niniejszej pracy przedstawię jeden z epizodów II wojny światowej, który utkwił w pamięci mojego dziadka. O czasach wojny opowiadał mi bowiem niejednokrotnie. Opisane przeze mnie zdarzenie w dużej mierze wpłynęły na to, że Aleksy przeżył.
Dziadek jako młody chłopak, po ekspansji sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939 roku, został wezwany na wojskową komisję poborową i przymusowo wcielony do Armii Radzieckiej. W związku z tym, że Aleksy ukończył Szkołę Powszechną, komisja skierowała go do podoficerskiej szkoły wojskowej w Odessie.
W czerwcu 1941 Rumunia po dwuletnim okresie nominalnej neutralności, w trakcie rządów Iona Antonescu dołączyła do Osi i zaatakowała z Niemcami Związek Radziecki.
Od 22.09.1941 r. do 7.10.1941 r. Aleksy Józefowicz walczył w Armii Czerwonej, która broniła się przed naporem wojsk niemieckich i rumuńskich na froncie południowym. Jego dowódcą był generał major Fiodor Iwanowicz Tołbuchin.
Podczas walk w Rumunii odłamki pocisku moździerzowego trafiły Aleksego pod kostkę lewej nogi, przechodząc na wylot pod kolanem. Część z nich zaś utkwiły w nodze. Dziadek dwie doby leżał na polu walki. W tym czasie noga obrzękła, do tego stopnia, że nie mógł zdjąć buta (nosił oficerskie buty – z wysokimi cholewami). Wziął więc nóż, który miał przy sobie i rozciął cholewę. Uratowało go również to, że miał przy sobie kilka kostek cukru; dzięki nim nie stracił przytomności. Dziadek został znaleziony przez rumuńskich żołnierzy i przetransportowany do obozu jenieckiego. Po obejrzeniu rannej nogi zespół rumuńskich lekarzy postanowił mu ją amputować. Do tego potrzebna była jednak zgoda pacjenta. Dziadek odmówił dokonania tego zabiegu, dostrzegając odmienną opinię wyrażaną mimiką, również znajdującego się w niewoli lekarza radzieckiego, który stał z tyłu. Wobec tego faktu rumuńscy lekarze z oburzeniem kopnęli Aleksego i odeszli. Lekarz radziecki opiekował się nim – wyjął niektóre odłamki, opatrzył nogę i zmieniał opatrunki. Mimo to, kilka odłamków pozostało.
W obozie jenieckim panowały nieludzkie warunki. Przede wszystkim głód. Jeńcy byli do tego stopnia niedożywieni i zrezygnowani, że jedli nawet mrówki, czy… kota, który przypadkiem pojawił się na terytorium obozu. Ich posiłkiem była również zupa z 2-3 brukwi. Kolejny problemem to wszawica odzieżowa. Sposobem na pozbycie się jej była dezynsekcja. Osadzeni rozkładali na kamieniach arkusz znalezionej blachy, pod którą rozpalali ognisko. Na rozgrzaną do czerwoności blachę strząsali z odzieży wszy.
Aleksego Józefowicza uratowała wiara w Boga i modlitwa. Przed Wielkanocą, podczas ogólnej spowiedzi rumuński kapelan obozu poszukiwał osoby znającej prawosławną modlitwę przed przyjęciem Świętych Boskich Tajemnic w języku starocerkiewno-słowiańskim. W związku tym, że ideologia komunistyczna tępiła wiarę w Boga, nikt ze współosadzonych żołnierzy Armii Czerwonej poza moim dziadkiem nie znał tej modlitwy. Aleksy był człowiekiem głębokiej wiary. Przed wojną regularnie uczęszczał do cerkwi. Przysługiwał, a jego tato był cerkiewnym lektorem . Doskonale znał wiele modlitw, również i tą, więc zgłosił się. Trzeba dodać, że Aleksy podjął ryzykowną decyzję. Dziadek – jak wspominał – nie wiedział, czego ma się spodziewać. Za znajomość modlitwy mógł nawet zostać skazany na śmierć, co przeszło mu przez myśl. Zdesperowany długoletnim pobytem w niewoli, postanowił jednak zaryzykować. Kuśtykając w pożyczonym od konającego jeńca płaszczu, podszedł do kapelana, który poprosił głośno odmówić modlitwę, co dziadek uczynił. Po powrocie do swojego baraku okazało się, że jest poszukiwany przez komendanta obozu. Kiedy Aleksy stawił się na wyznaczone miejsce został poczęstowany papierosem. Dziadek zapalił, ale był na tyle słaby, że pod wpływem nikotyny „świat mu zawirował”. Schował więc papieros do kieszeni. Później podzielił się z kolegami z baraku. Aleksy Józefowicz został doceniony za znajomość modlitwy. Otrzymał talon na codzienną, bardzo skromną rację żywnościową w postaci chleba. Chleb zjadał i dzielił się nim z innymi jeńcami. Aleksy otrzymał również możliwość pracy poza terenem obozu w gospodarstwie rolnym. Gdyby nie zmiana otoczenia, najprawdopodobniej nie doczekałby wyzwolenia. Jak opowiadał, był już bowiem u kresu wytrzymałości psychicznej i fizycznej. W obozie jenieckim zmarło wielu ludzi.
W 1944 roku Aleksego ponownie wcielono do Armii Czerwonej. Brał udział między innymi w bitwie o Belgrad. Wojnę zakończył pod Wiedniem.
Dziadek wrócił do Polski w grudniu 1945 roku.
Za udział w działaniach wojennych Aleksy Józefowicz otrzymał wiele odznaczeń i medali. Oto niektóre z nich:
Za wyzwolenie Belgradu 20 październik 1944 r.
Za zwycięstwo nad Niemcami 1941-1945
Aleksy Józefowicz został także odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski
Joanna Józefowicz
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aśka dnia Pią 17:11, 17 Sty 2020, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|