|
www.cegielnia.fora.pl Cegielnia
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Majka
vip
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 42 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 23:29, 25 Kwi 2010 Temat postu: Lustro |
|
|
Kamiennym swym obliczem peszyło przechodzących obok ludzi. Mieniło się zachodzącą purpurą lub spowijało nieoznaczonością deszczowej poświaty. Czasem od frontu a niekiedy trochę z boku, owinięte winobluszczem jak puszystą chustą ciepłej zieleni, zmarznięte od chłodu realnego świata, usuwało się w cień. Lustro – odbicie rzeczywistości, pozornie idealne jej odwzorowanie a jednak niekoniecznie… wykonane z marmuru polerowanego łzami setek rzeźbiarzy, wciąż niedokończone, ale moc w nim ukryta wcale nie potrzebowała pysznej w zdobienia oprawy.
Istniało od zawsze, taflą połyskliwego kamienia, przywoływane by paść oczy próżności ludzkiej lub przerażać smutną prawdą o brzydocie. Szlifowane nieskończonością odbić samo zaczęło kształtować obrazy zamiast tylko je odwzorowywać. Zwykle twarze, malowane zdobione lub szpecone milionami okryć wydawały się czasem jednakie. Do czasu gdy…
Uliczką, miedzy starymi budynkami podążać zaczęła staruszka, przygarbiona lekko, ale żwawo przemierzała granitowe, chodnikowe płyty w sobie tylko znanym kierunku. Czasem głowę unieść jej się udawało , to niebo spojrzawszy oczy jej jaśniały i uśmiech malował się na ustach. Lustro nigdy przejrzeć się we własnej tafli nie pozwalało przypadkowym przechodniom, skrzętnie broniąc własnej tajemnicy. Niekiedy, sylwetka kobieciny zamigotała w nim, ale zbyt krótko, by cokolwiek o jej odbiciu powiedzieć było można. Obdarzone dziwną mocą, pochłonęło okruszyny czasu, jakie w nim się znalazły wraz z wciąż przemijającymi obliczami ludzi.
Pewnego dnia, wzdłuż porośniętego winobluszczem muru, dreptała znajoma stara kobieta ale nie sama. Trzymała za rączkę dziecko. W kapelusiku z różową kokardką i przydeptanych bucikach. W za dużym płaszczyku szła dziewczynka. Może trzyletnia, o pucułowatej buzi i źrenicach, w których mieszkał błękit. Za ucho ciągnęła z sobą, misia z gałganków, który wpatrywał się w świat drewnem guzików. Lustro z ciekawością zamigotało zza kurtyny purpurowych liści.
Takich przechodniów nie oglądało dawno, samo było ciekawe co też mieszka w ich twarzach. Na darmo kobiecina ciągnęła małą, ta jak zamurowana wpatrywała się teraz w niepokojące lśnienie. Chcąc nie chcąc i ona stanęła twarzą w twarz ze srebrną taflą. Przejrzeć się było łatwo, jednak pobladły kiedy odbicie powoli, stało się wyraźne. Twarz steranej życiem staruszki w zwierciadle wyglądała zadziwiająco młodo, dziecięce spojrzenie i uśmiech okraszający rumiane policzki. Wyprostowana sylwetka, oczy patrzące w dal poza granice srebrnej tafli roziskrzone nadzieją, to wszystko, czyniło z niej młodą dziewczynę. Zaś w ozdobnym kapelusiku z różową kokardą nad czołem stała istota, której wieku ocenić nie sposób. Jedno było pewne, w źrenicach zamiast beztroskiego błękitu dziecka mieszkała wieczność. Twarz miała drobną, ale poznaczoną setkami załamań, rys, lęku i bólu, jakiego doświadczyć nie sposób w dziecięcym, maleńkim życiu. Jednak lustro nigdy się nie myliło. Bowiem nie pokazywało zwyczajnych, ludzkich twarzy, ale widziało więcej. Dostrzegało, ich dusze…
Staruszka przelękniona wizja ujrzaną w zwierciadle, nigdy nie powróciła na ową ulicę, gdzie pod kołyszącymi się pędami winorośli można ujrzeć prawdę o samym sobie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|